Ostatni dzień 2011 roku. Troszkę smuteczek mnie ogarnął, ale to minie. A rok 2011, trzeba przyznać, był udany. Jestem szczęśliwa i niech tak pozostanie :)
Naszła nas dziś z mamą ochota na przepyszną letnią botwinkę. Wyciągnęłyśmy więc ze spiżarki słoik schomikowanej botwiny i powstała nasza ukochana zupa. Jednak nie z ziemniaczkami i jajkiem sadzonym, okraszonym cebulką, a z zupełnie nowym daniem, o którym napiszę później.
Składniki:
słoik botwinki
ziele angielskie 4-5 ziarenek
pieprz czarny 6-7 ziarenek
3 liście laurowe
kostka rosołowa
pół cebuli
Przygotowanie:
Przyprawy i kostkę zalać ok 1,5 l wody. Pokroić drobno cebulę, wrzucić do garnka i gotować aż cebula będzie miękka. Dodać całą zawartość słoika, posolić, posłodzić, popieprzyć do smaku, dodać octu lub cytryny, jak kto lubi. Można zabielić dużą łyżką śmietany, uprzednio rozrobioną w filiżance z wywarem, aby nie było grudek. Gotować przez jakiś czas. W między czasie ugotować ziemniaki. Nakładać do miseczek ziemniaki, zalać barszczem, posypać pietruszką.
KOCHAM pietruszkę i botwinę.
Przepis na botwinę
4-5 pęczków młodej botwiny z buraczkami umyć i pokroić drobno, dodać 2-3 ząbki posiekanego czosnku, 2 pęczki kopru. Zalać wodą, tak tylko, aby przykryć botwinę, osolić, posłodzić do smaku, zagotować, dodać do smaku kwasek cytrynowy. Gotować ok. 5 min. Nakładać do gorących, wyparzonych słoików. Pasteryzować przez 15-20 min.
Wiem, że wszyscy już mają dość świątecznych potraw i przysmaków, ciągłego podjadania i podskubywania i każdy tylko marzy o jakimś konkretnym, lekkim, zwyczajnym posiłku. Mi samej wychodzi już dziurkami w nosie makowiec, pieczeń, pasztet, kapusta, piernik, sernik i co tam jeszcze było na stole (ryba mi tylko nie obrzydła, ale ta jak na złość najszybciej się skończyła). Mimo to nie mogę się oprzeć i wstawiam zdjęcia tegorocznych pierników. :)
Było przy nich roboty nie mało! Pierwszy raz robiłyśmy z mamą witraże w pierniczkach, wypróbowałyśmy też kilka przepisów, aż znalazłyśmy ten pożądany: po którym pierniczki są równe, nie wyrastają jak jakieś bambaryły bez opanowania, mają piękny złocisty kolor i przede wszystkim są bardzo smaczne. Przepis znalazłam na stronie kotlet.tv.
Składniki:
1,5 szkl. miodu
3/4 kostki masła (ok. 150 g)
2/3 szkl. cukru
500-550 g mąki pszennej (może być więcej, ale nie trzeba, bo ciasta po odstawieniu na jakiś czas twardnieje trochę)
1 opakowanie przyprawy do piernika (20 g)
1 łyżeczka sody oczyszczonej lub proszku do pieczenia
1 jajo
Przygotowanie:
Do rondelka wlać miód, cukier, masło. Podgrzewać do połączenia składników.
Do miski wsypać mąkę, sodę, przyprawę do piernika, ostudzoną masę, jajo. Mieszać łyżką, później ręką. Ciasto wydaje się zbyt luźne, ale nie dodawajcie za dużo mąki (najwyżej 50-100 g), bo po odstawieniu nabierze lepszej konsystencji. Ja zostawiłam je w lodówce na trzy dni ;p Ale można równie dobrze wycinać pierniczki już tego samego dnia, którego robiliśmy ciasto.
Wałkować, wycinać dowolne kształty pierniczków. Piec ok 15 min w temp. 180'C.
Witrażyki robimy w ten sposób: w otwór w ciastku wsypujemy pokruszone landrynki i pieczemy koniecznie na papierze, bo inaczej nie oderwiemy pierników od blachy.
Podzielam upodobanie Mikołaja i wcinam świeżo zdjęte z blaszki, jeszcze mięciutkie i cieplutkie ze szklanką mleka. MNIAM!
Ingredients:
1,5 cup honey
150 g butter
2/3 cup sugar
500-550 g flour
20 g ground spice
1 teablespoon baking soda or baking powder
1 egg
Preparing:
Put the butter, sugar, honey into the soucepan. Heat until combination. Let it cool.
Add the flour, ground spice, soda to the bowl, than the cool mass and the egg. Combine with the spoon, than mix by hand. Do not add extra flour (at most 50-100 g). The dough may seems to be too sticky but it's consistency is better after some time- 20-40min. I put it into the fridge for 3 days, but you can cut the gingerbreads, even the same day you have made it.
Roll out the dough (about 0,5cm), cut any shapes you like, bake for about 15 min in 180'C.
You can add the crushed fruit drops into the holes in the gingerbreads to make panes. Remember- bake them on the paper because if you dont't do this they won't come unstuck.
Eat immediately after taking off the tray with milk! As I and St. Clause do ;p
Zeszłoroczny domek z piernika. Jeszcze dobrze się trzyma, więc nie robię drugiego. Dużo było przy nim stresu i pracy. Jestem pionierką u nas w rodzinie, jeśli chodzi o domki z piernika :) Wujek zamontował mi wewnątrz bateryjkę, także nawet z okienek bił nocą blask. Krzywy, pulchny, ośnieżony jak na Syberii. Na czubku choinki babciny stary klips wyszperany w pudle z drobiazgami. Swoją drogą, to gromadzi się tych cudaczności i szpargałów przez lata, że aż strach. Ola i ja to takie dwa chomiki. Ja nawet chyba bardziej ;p Ale ostatnio wyrzuciłam moją kolekcję pięknych metek po ubraniach, więc tak jakby idzie ku lepszemu.
Gromadzenie wszelkich pięknych, pozornie zupełnie niepotrzebnych drobiazgów ma jednak sens. Po latach często się przydają. Chociażby ten klips. Albo np., gdy robiłam prezenty dla koleżanek wykorzystałam piękne wstążki z jakichś wiązanek, które mama dostaje od swoich uczniów. Także dopóki mogę, to nie wyrzucam wszelkich wycinków z gazet, znaczków, pocztówek, koralików, czy sznurków. Przechowuję je w pudłach, a potem z triumfem wyjmuję, gdy są potrzebne.
Składniki (domek+elementy dodatkowe):
600
g mąki pszennej
250
g margaryny (można zastąpić masłem, jeśli zamierzacie domek
jeść)
200
g ciemnego cukru (ja dałam zwykły)
7
łyżek płynnego miodu lub golden syropu
1,5
- 2 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
5
łyżeczek przyprawy korzennej do piernika
Do
garnuszka włożyć margarynę, cukier, miód lub golden syrup.
Podgrzać, do rozpuszczenia cukru i masła, mieszając od czasu do
czasu. Zdjąć z palnika, lekko przestudzić (ale może wciąż być
ciepłe).
Do
misy miksera wsypać mąkę, sodę, przyprawy, wymieszać. Dodać
przestudzoną miksturę maślano-cukrową. Zmiksować na gładką
masę. Jeśli masa będzie zbyt sypka można dodać łyżkę miodu.
Masę
piernikową wałkować na grubość 4 - 5 mm (grubsze ściany są
solidniejsze). Wycinać ściany domu, dach i komin z przygotowanych
szablonów. Można wycinać na lekko oprószonej mąką powierzchni,
następnie przenosić na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.
Ja - co bardzo mi ułatwiło pracę, ponieważ elementy są dość
duże, wałkowałam i wycinałam kształty bezpośrednio na macie
teflonowej, którą potem razem z ciastem przenosiłam na blachę.
Piec
w temperaturze 180ºC przez około 12 minut. Ważne, że brzegi
powinny się zacząć wyraźnie brązowić. Odczekać chwilę (ciasto
będzie miękkie), następnie przełożyć na kratkę, do
wystudzenia.
LUKIER KRÓLEWSKI do sklejania i ozdabiania:
Utrzeć białko kurze z około 250g cukru pudru oraz łyżeczką soku z cytryny, ewentualnie zabarwić barwnikami spożywczymi (można także użyć gotowego lukru w proszku i postąpić zgodnie z instrukcją na opakowaniu).
-
dach - prostokąt 22,5 x 11,5 cm
-
ściana z drzwiami - prostokąt 20 x 10,5 cm, w tym drzwi 6,5 x 4,5
-
ściana boczna szczytowa - u podstawy prostokąt 10 x 14 cm, na
szczycie trójkąt o ramionach 11,11 i podstawie 14 cm\
1/4 łyżeczki startej skórki cytrynowej (ja daję łyżeczkę)
sól
3 jaja
28 dag mąki (1,5 szkl.)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
80 ml mleka
1 kg śliwek
Przygotowanie:
Śliwki umyj, osusz, przekrój na połówki, usuń pestki. Utrzyj masło z cukrem, skórką, szczyptą soli. Kolejno, nie przerywając ucierania, wbijaj jaja. Połącz mąkę z proszkiem do pieczenia, dodawaj ją po łyżce do masy, na zmianę z mlekiem, cały czas mieszając mikserem na najniższych obrotach. Przerwij ucieranie, gdy powstanie jednolite ciasto. Wylej masę na przygotowana blachę, obłóż na grubo śliwkami (ja dałam ich zdecydowanie za mało). Piecz ok. 1 godz. w temp. 170'C.
Ingredients:
12 dag butter
20 dag sugar
vanilla sugar
1 teablespoon zest of a lemon
salt
3 eggs
28 dag flour
1 tablespoon baking powder
80 ml milk
1 kg plums
Preparing:
Wash, dry, cut in half the plums. Grate the butter with sugar, the zest and the pinch of salt. Add the eggs in turn, still grating. Mix the flour with the baking powder, add it by spoon to the mass, by turns with milk, still grating with mixer. Stop grating, when the dough is uniform. Pour the mass into the prepared tin. Put the plums on top. Bake about one hour, temp. 170'C.
Dzisiaj trzecia niedziela Adwentu. Jak ten czas leci :) W głowie mam już tylko pomysły na wypieki, pierniczki i makowce. Zamieszczam zdjęcia zeszłorocznego świątecznego pierniczenia. Moja własna inicjatywa. W tym roku motyw przewodni- ośnieżona wioska. Może zrobię też kilka witrażyków.
Zastanawiam się, kto był w tym roku grzeczny i zasłużył na obdarowanie pierniczkami...
Słodka niespodzianka dla koleżanek. Miło jest dostać coś od serca, zupełnie bez okazji. Rozwałkowałam za grubo, dlatego wyszły takie krzywe bambaryły, ale są urocze! :]
Składniki:
25 dag (1,25 szkl) mąki
10 dag (0,5 szkl) cukru pudru
25 dag margaryny
2 żółtka ugotowane na twardo
1 jajo surowe
Przygotowanie:
Gotowane żółtka dokładnie rozetrzeć. Dodać margarynę, ucierać, aż masa będzie pulchna.
Połączyć z cukrem pudrem, surowym jajem i połową mąki.
Zagnieść ciasto i ochłodzić je w lodowce (ok. godz).
Następnie wgnieść resztę mąki i rozwałkować na grubość ok 1/2 cm (lepiej cieńsze).
Wyciąć ciasteczka. (Ja wycięłam kółka, a później w połowie z nich małe gwiazdki. Po upieczeniu te bez dziurki posmarowałam marmoladą i przykryłam ciastkami z gwiazdką)
Piec ok. 15-20 min w temp 200-220'C
Ingredients:
25 dag flour
10 dag caster sugar
25 dag butter
2 yolks of hard boiled eggs
1 egg (raw)
Preparing:
Grate boiled yolks accurately. Add the butter and grate with a mixer yo make the mass soft.
Put together with the sugar, raw egg and the half of the flour.
Knead the dough and put into the fridge (for about 1 haur).
Press the rest of the flour into the dough and roll out- 1/2 cm thickness.
Cut the cookies (I cut circles an then in the half of them small stars. After baking I spread those without holes with the strawberry marmalade and covered with this with stars.).
Ten przepis moja mama dostała od swojej siostry. To najprostszy sposób na zrobienie pysznego mięciutkiego biszkoptu, z kruchym, lekko karmelowym wierzchem. Zazwyczaj robiłam po prostu blaszkę ciasta, ale ostatnio wpadłam na pomysł, żeby zrobić biszkoptowe muffinki. Szkoda, że tak opadły. Z łakomstwa, nie zostawiłam ich w wyłączonym piekarniku i taki jest tego efekt.
Składniki:
4jaja
1 szkl. cukru
1 szkl. mąki pszennej
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
Jajka (całe) utrzeć z cukrem, dodać resztę. Piec ok. 20 min w temp. 180'C.
My mum got this recipe from her sister. This is the simplest way to make delicious, soft sponge cake with a crisp, lightly caramel top. I used to make one big sponge cake simply, but recently I hit on idea to make sponge-cake muffins. It's a pity that thay descended. I didn't let them cool in the oven because of greediness, and it's the result.
Ingrediends:
4 eggs
1 cup sugar
1 cup flour
1 tablespoon potato(?) flour
1/2 teaspoon baking powder
Grind the eggs with the sugar using a mixer, add the rest. Bake about 20 minutes in temperature 180'C.
Jestem zadowolona z tych prac, ale widzę wiele niedociągnięć. Jednak praktyka czyni mistrza, więc muszę ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz malować. Te buźki są jeszcze takie karykaturalne, powykrzywiane i niedokładne, ale własne, prawda? Szkoda, że mam tak mało czasu, żeby rysować.
Nareszcie jestem w domu! Wystarczył tydzień spędzony w szpitalu, żebym zaczęła doceniać każdy drobiazg, który wcześniej był oczywistością. Wprost ubóstwiam moje własne, obszerne Łóżko w kochanym, cichutkim pokoiku, gdzie nie muszę ciągle słuchać płaczów, oglądać ,,Pamiętników z wakacji" i przeklinać w duchu wrednych pielęgniarek, które przychodzą o szóstej rano, z impetem otwierają drzwi i nigdy ich za sobą nie zamykają.
Tę szarlotkę ze zdjęć zrobiłam jakiś miesiąc temu. Z przepysznych kwaśnych jabłek, z mega puszystą pianką (jaja od baby). Jest to sprawdzony, najlepszy na świecie przepis mojej babci. Uważam, że jestem dobra w robieniu tego ciasta, ale nigdy nie dorównam babci, czego miałam dowód leżąc w szpitalu i wcinając upieczoną przez nią szarlotkę.
Składniki:
3 szkl. mąki
margaryna
4 jaja
cukier wanilinowy
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1,5 kg kwaśnych jabłek
goździki
cynamon
Przygotowanie:
Mąkę przesiekaj z margaryną. Dodaj cukier wanilinowy, proszek do pieczenia, żółtka. Szybko zagnieć, włóż do lodówki na ok. godz.
Jabłka pokrój w kostkę, duś w garnku z 1/2 szkl. wody, 6-8 goździkami, dwiema łyżeczkami cynamonu, aż zmiękną. Dodaj cukru do smaku. Wystudź.
Wysmaruj blachę tłuszczem, posyp bułką tartą, wyłóż 3/4 ciasta. Posyp ciasto bułką tartą i połóż na nie jabłka.
Ubij piane z białek, rozsmaruj na jabłkach i przykryj pokruszoną resztą ciasta.
Piecz ok. 30 min w temp. 200-220'C
Ingredients:
3 cups flour
250 g butter
4 eggs
1 pack vanilla (?) sugar
1.5 teaspoon baking powder
1.5 kg sour apples
clove
cinnamon
Preparing:
Pour the flour into the bowl, grind the butter in. Add the sugar, baking powder, yolks. Knead quickly and put into the fridge for about an hour.
Cut the apples in cubes. Stew with 1/2 cup of water, clove, cinnamon for 15 minutes. Add the sugar if necessary. Cool it down.
Butter the tray and sprinkle with crumbs. Put the 3/4 dough on, sprinkle with crumbs, cover with apples.
Beat the whites. Pour it on the apples and put the rest of the dough on top.
This is very simple recipe for everyone. When my mum made this little croissants and took their to school where she works they made a sensation. :) One of her friends have a son who is blind. He loved this little cookies because of their shape. He can feel their funny structure, smell and taste them. I love them and everyone who taste will, too.
Ingredients:
100 ml milk
1/4 cup sugar
50 g yeast
1 margarine (200 g)
0,5 kg flour
1 vanilin sugar
salt
2 eggs
thick jam or chocolate butter
Preparing:
Warm up the milk with sugar as tepid, melt the yeast in. Melt the margarine, cool it.
Mix warm, liquid ingredients with the flour, vanilin sugar and a pinch of salt. Add the eggs, knead the dough.
Divide into five or more equal balls. Put in the fridge for an hour.
After this time take the dough and roll every sphere, cut little triangles. Put a teaspoon of jam in the middle, roll up, forming a croissant.
Butter the tray and put the croissants on it. Bake 20 minutes in preheated oven, 180'C.
Wczoraj znów byłam w Warszawie. Ola jutro jedzie na wesele ze swoim chłopakiem, więc już z nami nie wracała do domu. Latałyśmy po sklepach i teraz mój portfel jest smutny. Obiad jadłyśmy w barze mlecznym na Alejach Jerozolimskich. Strasznie długo czekałam na swoje pierogi ruskie, a pod koniec do baru weszła jakaś pani, podeszła do naszego stolika i grzecznie zapytała, czy może tego ostatniego pieroga, po czym nie czekając na odpowiedź capnęła go w łapę i szybko wyszła. Lekko mnie zatkało.
Ponieważ sezon na maliny, wyszukałam w sieci przepis na ciasto z tymi właśnie owocami. Pochodzi on ze strony internetowej mojewypieki. Ciasto jest bardzo kaloryczne :) raczej na jakąś ważniejszą okazję niż popołudniowa herbatka. Zresztą sama przyznam, że moje ulubione ciasta to takie bułkowate, domowe, mało słodkie. Ale serniki tez lubię, szczególnie sernik wiedeński mojej babci, tak więc się skusiłam. Było warto bo ciasto jest przepyszne, z tym, że dla mnie najlepsza jego częścią był sernik i maliny, więc ciasto czekoladowe mogłam sobie odpuścić. I tak pewnie zrobię następnym razem tylko pod spód dam jakieś biszkopty.
Składniki:
200 g gorzkiej czekolady
200 g masła
400 g cukru pudru
5 jajek
110 g mąki pszennej
400 g sera kemowego
cukier waniliowy
120 g lub więcej malin
Przygotowanie:
Blachę wyłożyć papierem, czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej.
Masło i 250 g cukru pudru zmiksować na gładką masę, dodawać po jednym trzy jajka, bardzo dokładnie miksując przed dodaniem kolejnego. Wlać czekoladę, miksować. następnie dodać mąkę i wymieszać. 3/4 masy wyłożyć na blachę.
W drugiej misce utrzeć ser, resztę cukru (150 g), cukier waniliowy i dwa jaja, aby masa miała gładką konsystencję. Wylać masę serowa na czekoladową, następnie resztę masy czekoladowej rozprowadzić delikatnie po serowej (masa jest gęsta i trudno jest ją ładnie rozłożyć), poukładać maliny.
Piec w gorącym piekarniku w temp. 170'C (ja zwiększyłam pod koniec na 180'C) przez ok 1-1,5h. Można studzić w piekarniku.
Cały dzień latałam jak kot z pęcherzem. Fryzjer, Ola farbowała, a ja podcinałam końcówki, później wielkie sprzątanie, które zawierało nawet wycieranie z kurzu książek, których mamy całkiem sporo. Odpada mi nadgarstek od wycierania kurzy, tatę boli bark, bo obrobił papierem ściernym wszystkie okna w domu, a potem szpachlował, mamę boli kark, bo obleciała ze ścierą i odkurzaczem cały dom, zaglądając nawet w najciemniejszy kącik i umyła wszystkie okna, a Olę boli ramię, bo źle spała w nocy. Żartuję, Ola też ciężko pracowała, a ramię bolało ją tak ,że myśleliśmy, że coś sobie zwichnęła (leżąc w dziwnej pozycji na bardzo niewygodnej kanapce u dziadków), ale smarowała maścią i już prawie przeszło. Ale nie ma tego złego, bo teraz mam pokój śliczny i pachnący, i porządek w szpargałach. Jutro jeszcze tylko malowanie okien, wieszanie firanek i kolejne odkurzanie, po co, zapytajcie moja mamę ;D
Podstawowe ciasto na biały chleb. Ja zrobiłam na świeżych drożdżach i dałam połowę wszystkich składników, żeby wyszedł mały bochenek. Ten przepis jest na duży bochen, zamieszczam niezmieniony, tak jak w książce.
Składniki:
4,4 szkl. mąki pszennej chlebowej
2 łyżeczki soli
15 g smalcu
1,8 szkl. wody
15 g świeżych drożdży
lub 1,5 łyżeczki suchych drożdży i 1 łyżeczka cukru pudru
Przygotowanie:
Żeby zrobić ciasto ze świeżych drożdży, przesiej mąkę i sól do miski, podgrzej (? ja przykryłam ciepłą pokrywką od zupy, ale nie wiem, czy to miało jakikolwiek wpływ), utrzyj w tym delikatnie smalec. podgrzej wodę, aby była letnia i rozprowadź w niej drożdże. Dodaj do miski z mąką. Wymieszaj i wyrób na delikatne nieklejące się ciasto, dodając trochę mąki jeśli to konieczne.
Żeby zrobić ciasto ze świeżych drożdży, podgrzej filiżankę wody, aby była letnia ok. 40'C i dodaj cukier, wsyp drożdże, zamieszaj, zostaw na 10 min lub do powstania pianki. Dodaj wodę do podgrzanych (?) suchych składników i wyrób.
Wyrabiaj przez ok. 10 min aż ciasto będzie gładkie i elastyczne, zrób z niego kulę i zostaw w przykrytej ściereczką misce w ciepłym miejscu na 1h do wyrośnięcia. Powinno podwoić objętość. Po upływie godziny kolejny raz zagnieć ciasto.
Uformuj bochenek, włóż do wysmarowanej tłuszczem blachy, zostaw ponownie do wyrośnięcia. Piecz ok. 30-40 min w temp. 230'C. Myślę, że lepiej trochę zmniejszyć temperaturę i piec odrobinę dłużej, bo mój chlebek był nieco niedopieczony na dole. Ciasto jest gotowe, gdy ma brązowa skórkę i odstaje od blaszki.
Wyjmij z piekarnika i z blaszki, odwróć do góry nogami i klepnij ;p Chleb powinien wydać pusty dźwięk jeśli jest dobrze upieczony.
Ingredients:
750 g/1,5 lb strong white or unbleached flour
2 tablespoons salt
15 g/0,5 oz lard
15 g/0,5 oz yeast
450 ml/ 3/4 pint water
or 1,5 teaspoons dried yeast witch 1 teaspoon caster sugar
Preparing:
To make the dough with fresh yeast, sift the flour and salt into a bowl and warm gently for 5-6 minutes. Rub in the lard lightly. Warm the water until lepid and blend in the yeast. Add all the water at once to the dry ingredients. Mix into a soft dough and beat well, until the dougch leaves the sides of the bowl clean, adding a little extra flour if sticky, or leave this until kneading.
To make the dough with dried yeast, heat a upful of the meansured water until handhot and add the sugar. Sprinkle the dried yeast on top, swirl it around and leav for about 10 minutes or until frothy. Add the water to the warm dry ingredients and mix to a dough as for fresh yeast.
Knead the dough for about 10 minutes until smooth and elastic, round it into a bowl and leave o rise until doubled in bulk, then turn on to a board and knock back.
Mould a loaf, place in the prepared tin and leave to rise. Then bake in the hot oven for about 30-40 minutes in the temperaure of 230'C (450'F). The bread is ready when the loaf begins to shrink from the sides of the tin.
Remove from the oven, turn upside down the loaf and tap the bottom. The loaf will sound hollow when cooked.
This postcards I received from Finland, the homeland of moomins ;p I love it. It's my childhood' story. My mum aspires to be like the Moomin's Mum, the perfection of mother. I think she reached this.
For intrested how you can get cards from all over the world: postcrossing. I started this a year ago and I received almost fourty cards so far. But you can send cards more often and this way you'll receive more. I don't hurry, I make an effort to write every card differently and this is why I send about two cards per month. And because of the postcrossing I have friends from many countries. :)
At the moment I'm trying to learn some Russian and listeninig to Bjork. I like her but she plays difficult music, I think. I got her album from my parents at Christmas.
Oto efekt dwugodzinnego zaplatania warkoczyków przez moje trzy siostry. Śmiesznie wyglądałam, a po rozpleceniu to już w ogóle ;D Jak Marion z Robin Hooda.
Połowa wakacji za nami... Tak to jest. Ola ma jeszcze dwa miesiące odpoczynku, ale ja już powoli zaczynam myśleć o kupowaniu podręczników. Nie, nie! Nie myślmy o tym. Wczoraj zrobiłam mój pierwszy chleb. Trochę za słony i minimalnie dłużej mogłam piec, żeby się z dołu przyrumienił mocniej, ale i tak jest bardzo smaczny. Później zamieszczę przepis. Następny jaki zrobię będzie na zakwasie :) Nasze polskie chleby są uważane za najsmaczniejsze, a ten który piekłam był na podstawie przepisu z angielskiej książki kucharskiej, którą to, a propos, kupiłam w ciuchu za złotówkę ;D
Dziewczyny, Ala i Gosia, dziś wracają do domu. A ja zajęłam się malowaniem i w sumie to totalnym nicnierobieniem. Snuję się od jednego zajęcia do drugiego. To trochę pomaluję, to poczytam, a później haftuję krzyżykami. Nie twierdzę, że tak jest dobrze, bo wolałabym skupić się raz a dobrze na jednej rzeczy, ale jakoś nie mogę się zmobilizować. Lubię taką "nudę". Może się z kimś spotkam, a może nie.
Aktualnie czytam Gaumardżos. Opowieści z Gruzji". Najbardziej w tej książce podoba mi się, gdy mówią o zwyczajach Gruzinów, ich kuchni, mentalności, o bani i stosunkach rodzinnych. Mniej wciąga mnie historia, ale też przeczytałam z uwagą, bo przecież dzieje innych krajów też trzeba znać, a autorzy podali ją w pigułce i w ciekawy sposób. Dobrze wydane pieniądze :) Musze któregoś dnia spróbować zrobić chinkali, takie gruzińskie pirożkowe sakiewki nadziewane mięsem. Szkoda tylko, że nie ma dokładnego opisu farsz, ale może gdzieś znajdę w internecie przepis.
Zaczęłam też czytać po raz czwarty ,,Dumę i uprzedzenie" Jane Austin. To chyba jedna z moich ulubionych książek, jak i nie ulubiona. W ogóle to kocham Jane Austin. Jak na swoje czasy była bardzo nowoczesną i wyzwolona kobietą, wyśmiewała konwenanse i różne śmieszności tamtych lat. Pewnie dlatego została starą panną. Jaki facet w tamtych czasach dałby się podporządkować takiej kobiecie? Byłby pośmiewiskiem.
Obejrzałam też czwarty raz ekranizację tej książki z Keirą Knightley jako Elżbieta i Mathhew Macfadyen'em jako (oh, ach i w ogóle) Pan Darcy, a w sumie to szósty raz, bo wcześniej widziałam też jakąś badziewną wersję i tę pierwszą, gdzie gra Colin Firth, która też jest bardzo dobra. Jednak ta najnowsza wersja bije pozostałe na głowę. Według mnie. Bo czy możne być coś bardziej wzruszającego i seksownego niż Pan Darcy wyznający swoje uczucia Lizzy w deszczu, w starej altanie? No może Clint Eastwood w ,,Co się wydarzyło w Madison County", lub Hugh Jackman jako Wollverine lub poganiacz bydła w ,,Australii". Tak właściwie to trudno stwierdzić, czy to Lizzy była uprzedzona a Darcy dumny, czy odwrotnie. A może obydwoje byli tak samo dumni i uprzedzeni? Grunt, że wszystko w końcu dobrze się skończyło i Elżbieta, już prawie, że ponad dwudziestoletnia stara panna, "wyhaczyła" męża o rocznym dochodzie, bagatela, 10 tys. funtów. ;D Pani Bennett była wniebowzięta. Obiecałam mamie, że pod koniec wakacji obejrzymy tę wersję razem, bo jeszcze jej nie widziała.
Od początku wakacji, czekałam, żeby zrobić jagodzianki, ale jakoś nie było okazji. I oto wczoraj....Tadam! Mama kupiła jagody, znalazłam w internecie nowy przepis i są. Pyszne. Zeszły od razu. Najlepsze oczywiście jeszcze ciepłe, dla mnie z mlekiem. To co, że ,,gorące drożdże są bardzo niebezpieczne..." jak powiedziała Ala. I jej smakowały chyba najbardziej. Szkoda, że nie mam jej na co dzień, bo ona naprawdę potrafi docenić dobre wypieki. :)
Zaczyn:
20 g drożdży
1/2 szkl. mleka
1/2 szkl. mąki
Bułka w "szponach" Ali, ciasteczkowego potwora ;)
1/4 łyżeczki cukru
Ciasto:
120 g masła o temp. pokojowej
3/4 szkl. cukru
3 żółtka
1/2 szkl. mleka
cukier waniliowy
1/4 łyżeczki soli
2 łyżki skórki z cytryny
3,5 szkl. mąki
Nadzienie:
jagody ok. 30 dag
cukier ok. 0,5 szkl.
cukier waniliowy
Przygotowanie:
Drożdże rozpuszczamy w letnim mleku. Po 3 min dodajemy mąkę i cukier, dokładnie mieszamy. Owijamy szczelnie folią i zostawiamy na ok 30 min.
W dużej misce ubijamy masło dodając stopniowo cukier, następnie zaczyn. Zmniejszamy obroty miksera i dodajemy żółtka, mleko, wanilię, skórkę, sól. Dodajemy mąkę i wyrabiamy, aż ciasto będzie gładkie. Formujemy kulę, przyprószamy mąką i zostawiamy w misce owiniętej folią lub przykrytej ścierką do wyrośnięcia na ok. godzinę.
Dzielimy ciasto na 15 części, robimy z nich placuszki, wypełniamy jagodami. Formujemy bułeczki, wykładamy na przygotowaną blachę, smarujemy jajkiem. Można posypać kruszonką, ale wtedy przygotowujemy ją wcześniej, aby się schłodziła w lodówce.
Pieczemy ok. 30 min w temp. 180'C.
Przepis pochodzi ze strony WhitePlate, której jestem wielką fanka i zagorzałą czytelniczką :)
Uwaga do przepisu: wanilię zagłusza nieco skórka cytrynowa, więc można jej nie dodawać lub zmniejszyć ilość, mimo to były świetne. Zjadłam cztery.
Od dłuższego czasu planowałam upiec to ciasto. Właściwie to od zeszłego lata kiedy pierwszy raz je zrobiłam. Jest pyszne, idealne proporcje między słodkością a kwaśnością i ta genialnie chrupiąca pianka z wiórkami kokosowymi na wierzchu. Ciasto jest banalne w przygotowaniu i każdemu smakuje, no chyba, że ktoś nie lubi wiórek :)
Składniki:
kostka margaryny
4 jajka
2 i 3/4 szkl. mąki
1 i 1/4 szkl. cukru
1,5 łyżki proszku do pieczenia
2 cukry waniliowe
3/4 szkl. wiórków kokosowych
łyżeczka cynamonu
1,5 szkl. czarnych porzeczek
Przygotowanie:
Margarynę roztapiamy, studzimy. Z mąki, 3/4 szklanki cukru, proszku, cukrów waniliowych, żółtek i margaryny wyrabiamy ciasto. 2/3 rozkładamy na blasze.
Owoce myjemy, osączamy, wykładamy na ciasto. Posypujemy cynamonem. Przykrywamy pozostałym ciastem. Białka ubijamy z resztą cukru i mieszamy z wiórkami (wiórki mieszamy, nie miksujemy). Smarujemy ciasto. pieczemy ok. godziny w temp. 175'C
Smacznego!
Kocham lato! Za wolność, możliwość nicnierobienia, spotkania z rodziną, wyjazdy, spacery, wycieczki, czasem słońce, czasem deszcz, (dziś w nocy przeżyłam najogromniejszą burzę świata i zbliża się właśnie kolejna), zielone lasy i ogrody, motylki, pszczółki, małe kaczuszki w naszej brudnej rzece i oczywiście za sezonowe owoce, warzywa, przetwory i pyszne ciasta! :)
Hej. Od kilku dni jestem u siostry w Warszawie. Nie jest mi tutaj źle, mogę powiedzieć nawet, że jest zawaliście, tylko trochę dziwnie jak Ola i Ania są w pracy. Biedaczki, ranna zmiana w piekarni... Pobudka o czwartej, oglądanie wschodu słońca przez okno rozklekotanego autobusu, harówa do pierwszej, a później niańczenie młodszej siostry... Współczuję ;p Ale tak naprawdę to nie jestem taka najgorsza. Przed chwilą ugotowałam pysznościowy żurek na starej kiełbasie, tracąc jedno jajko przez mały incydent, ale nie wnikajmy w szczegóły. Dzisiaj już będę wracać do domu, ale to dlatego, że w piątek przyjadą Ala i Gosia, więc choć jeden dzień chciałabym spędzić SAMA. Nie to, żeby mi przeszkadzały, wręcz przeciwnie, nie mogę się doczekać. Jednak jestem raczej odludkiem, a ostatnio bardzo dużo czasu spędzam w przeróżnym towarzystwie.
Sala bankietowa w Hofbräuhaus am Platzl.
Tutaj zjedliśmy nasz pierwszy niemiecki obiad. Przyznam, że byłam zawiedziona. Ponoć to najlepszy monachijski browar, a jedzenie było kiepskie... mało powiedziane. Wszystko było bardzo słone, tłuste i ciężkie, po prostu niesmaczne. Podano nam niesamowicie słony bulion z pływającymi w nim szarymi wątróbkami, kotlet wieprzowy wielkości dużego talerza z centymetrową warstwa tłuszczu i kluski, takie jakby nasze śląskie, które z kolei były niedoprawione. Natomiast na deser przepyszny strudel z jabłkami, posypany cukrem pudrem i polany budyniem waniliowym. To było bardzo miłe zaskoczenie :) Tak mi posmakował, że postanowiłam zrobić taki w domu. Powiem Wam szczerze, że mój, mimo że wyglądał super, nie był smaczny. Może to wina nadzienia, bo jabłka jeszcze takie sobie, drogie przede wszystkim, więc zastąpiłam je wiśniami z orzechami. A oto strudel Aśkowy i ten niemiecki:
Majne strudel.
Yummy yummy... Strudel z jabłkami.
Kogo się nie spyta, to mówi, że Niemcy nie umieją gotować. Ale mają dobre piwo...
No, już niedługo wrócą laski i będą degustować moją mega zupkę :)
Niektórzy twierdzą, że Praga to najpiękniejsze miasto Europy. Nie mogę tego stwierdzić, ponieważ nie widziałam ich zbyt wielu, ale wrażenie jakie pozostawia jest naprawdę niesamowite. Romantyczne kamienice, stare katedry- perełki architektury. Ponoć aby zorientować się w Pradze potrzeba trzech dni, aby ją poznać trzech tygodni, aby zrozumieć... nie starczy całego życia.
Plac Hradczański z widokiem na Zamek Praski
Naszą wycieczkę rozpoczęliśmy na Placu Hradczańskim. Jest to główna droga do Zamku Praskiego. Niegdyś znajdowały się tam głębokie fosy, zostały jednak zasypane w XVIII w. i teraz turyści mogą swobodnie spacerować po przepięknym placu. Gdy wejdzie się tam od strony Lorety, na wprost widać pomnik pierwszego prezydenta Czech, zaraz za nim, po lewej cudowna panorama Pragi, bo plac i zamek znajdują się na wzgórzu. Na wprost Zamek Praski. Tam właśnie dokonano pierwszej defenestracji, radykalnego, aczkolwiek jedynie tymczasowego rozwiązania sporu między katolikami, a protestantami, poprzez wyrzucenie przeciwnika przez okno. Teraz wielu współczesnych artystów dokonuje happeningów wyskakując ze swymi dziełami z okien galerii. Dziwne...
Zmiana warty
Bramy zamku strzegą dwaj strażnicy w mundurach wzorowanych na dawnej epoce. Zmieniają się o każdej pełnej godzinie w widowiskowy sposób. Otaczająca ich chmara turystów milknie na ten czas, bo strażnicy są naprawdę przystojni, a sposób w jaki się poruszają jest wystudiowany i bardzo ciekawie to wygląda. Współczuję im jednak pełnienia warty w pełnym słońcu i męczących sesji zdjęciowych.
Katedra Św. Wita, Wacława, Wojciecha
Za zamkiem została wzniesiona Katedra Św. Wita, Wacława i Wojciecha. Budowano ją przez prawie 600 lat, aż do XX w., mimo to jest wspaniałym przykładem architektury gotyckiej. Jest po prostu ogromna! Stałam za blisko, aby objąć ją całą aparatem. W środku czułam się naprawdę malutka, chociaż przy moim wzroście to nic niezwykłego. To zadziwiające, że w sumie w ateistycznych Czechach powstawały tak wspaniałe budowle sakralne. Katedra zawiera cenne dzieła sztuki rzeźby i malarstwa od XIV-XX w. Jest historycznym panteonem narodowym narodu czeskiego, tu spoczywają władcy Czech, przechowywane są tutaj insygnia koronacyjne królów czeskich w tym Korona Świętego Wacława.
Przeszliśmy także Mostem Karola, niegdyś zwanym Kamiennym, gdzie znajduje się pomnik upamiętniający męczeńską śmierć Św. Nepomucena. Ponoć król zrzucił go do rzeki Wełtawy, ponieważ duchowny nie chciał zdradzić tajemnicy spowiedzi królowej. Bardziej prawdopodobna wersja jest taka, że podburzał królową przeciw polityce władcy. W tych okolicznościach jego śmierć wydaje się mniej chwalebna, no ale, mimo wszystko został świętym męczennikiem.
Na Starówce jedliśmy obiad. Knedliki są po prostu genialne. Jeden z kelnerów, który trochę przypominał pewnego aktora, podrywał wszystkie dziewczyny jakie były w restauracji. Uśmiechał się, zagadywał, robił miny. Po pewnym czasie przestałam myśleć o nim, że jest uroczy, a zamiast tego wydał mi się strasznie upierdliwy. Chciałam spróbować trdelnik, coś w rodzaju naszego sękacza z wanilią, migdałami i innymi bakaliami, ale nie zdążyłam. Szkoda, bo wyglądało pysznie.
Tę czeską piosenkę usłyszała w radiu moja siostra. Bardzo nam się spodobała.
Początek wakacji to dobry moment na rozpoczęcie bloga. Tworząc go mam nadzieję zachować każdą piękna chwilę tego lata.
Jedną z rzeczy, które są dla mnie największą radością, jest podróżowanie. Trudno opisać to uczucie jakie towarzyszy mi w odkrywaniu nowych miejsc. Czy to Polska, czy egzotyczna wyspa, zawsze wielkie emocje, czasem zdziwienie, zachwyt. Czuję, że to jest mój cel w życiu, może nie jedyny, ale priorytetowy.
Właśnie wróciłam z Niemiec...
Niemcy mnie zachwyciły! Co prawda dosyć dokładnie zwiedziliśmy jedynie Monachium. W Norymberdze byliśmy w Muzeum Techniki, które średnio mi się podobało, a w Poczdamie pałacyk Sanssouci i cześć otaczającego go parku. Park ma ponad 200 ha powierzchni, a dróżki wiją się wśród drzew i zabytków przez prawie 90 km, tak wiec niemożliwością byłoby zobaczenie wszystkiego. Ponoć Norymberga jest piękniejsza od Monachium. Nie mogę tego stwierdzić, a bardzo żałuję. Chociaż na pewno będę miała kiedyś okazję :) Pani przewodnik twierdzi, że Monachijczycy zadzierają nosa, za wszelką cenę chcąc podkreślić swoja odrębność. Nie mam im tego za złe, bo naprawdę maja powody do dumy. Miasto jest piękne, czyste, aż niemal pedantycznie, mnóstwo zieleni, zabytków, ale nie tylko. Wspaniałe są także przykłady nowoczesnej architektury, np. basen olimpijski, czy salon BMW.
W następnych wpisach będę zamieszczać ciekawostki z tego wyjazdu. Postaram się też pisać tak, aby mój blog mógł posłużyć za swego rodzaju przewodnik.